Na wstępie serdecznie gratulujemy absolutnie wszystkim Kobietom, które zdecydowały się wziąć udział w konkursie “Pokaż swoją siłę, kobiecość i energię do działania”. Wasze historie ogromnie nas poruszyły, a wybór był niezwykle trudny. Pragniemy podkreślić, że każda z Was może czuć się wygrana. Jesteście wspaniałe, silne i zdeterminowane.
Po burzliwych obradach jednogłośnie zadecydowałyśmy o wyróżnieniu trzech historii, które zrobiły na nas największe wrażenie. Gratulujemy!!!
Zwyciężczynie prosimy o kontakt w wiadomości prywatnej w celu ustalenia szczegółów przekazania nagrody (imię, nazwisko oraz dane do wysyłki) na adres mailowy redakcja@glamstyle.pl wpisując w temacie wiadomości hasło „Pokaż swoją siłę, kobiecość i energię do działania”. W treści maila niezbędne jest wyrażenie zgody na przetwarzanie danych wg zmian RODO.
Miejsce 1
Ewelina
#WOMENPOWER
Wszyscy w ostatnim czasie mówią mi, że jestem niezwykle silną kobietą. Ja osobiście tego nie czuję tak na codzień, ale jak przyjrzę się na spokojnie wszystkiemu co przeżyłam, to po chwili refleksji – też tak myślę!
W styczniu zeszłego roku dowiedziałam się, że mąż mnie zdradzał od początku małżeństwa (które wtedy trwało 1,5 roku dopiero.). Cały świat mi się załamał. Nie wiedziałam co robić, komu powiedzieć, czy w ogóle komukolwiek mówić? Przecież coś musiało być ze mną “nie tak” skoro młoda, ładna, zadbana kobieta została w taki sposób potraktowana. Postanowiłam powalczyć o to małżeństwo, w które byłam tak silnie zaangażowana. Rozpoczęliśmy terapię, miał zerwać całkowicie kontakt z tą kobietą. Niestety to było kilka miesięcy kiedy ja wypruwałam sobie żyły, żeby uratować związek, wybaczyć. Nie udało się. Odkryłam po pewnym czasie, że myśli o tamtej kobiecie, jeździ pod jej blok i czeka na nią. W lipcu się rozstaliśmy. W sierpniu padła decyzja o rozwodzie. Schudłam bardzo dużo, nie jadłam, widziałam wzrok moich najbliższych – jak się martwią, jak patrzą ze współczuciem. Najgorsze było “współczuję Ci”. Co mi z tego? Sama sobie współczułam, że oddałam 5 lat życia człowiekowi, który wiedząc przed ślubem, że nie jest go pewien i nie wytrwa w byciu z jedną kobietą do końca życia. Bardzo pomogły mi wizyty u psychologa. Wyprowadził mnie bardzo na prostą – uwielbiam te spotkania do teraz – wychodzę z nich z olbrzymią energią do działania i do pracy nad sobą!
Dopiero z perspektywy czasu zauważyłam wszystkie te kłamstwa, jak to było dla mnie destrukcyjne. Zauważyłam, że wtedy kiedy miał być z “kolegami” był z nią. Kiedy mówił, że zapomniał telefonu i musiał się po niego wracać, tak naprawdę był z nią i mnie zdradzał. Wczoraj otrzymałam jego odpowiedź na pozew rozwodowy. I wiecie co? Popłakałam chwilę z emocji, ale dzisiaj wiem już, że to początek lepszego! Na tej rozprawie pokażę siłę, kobiecość i energię do działania! I jak napisała Pani Kasia Miller w swojej książce “Kup kochance męża kwiaty” – “Boginią jesteś od początku do końca życia, ale boginią świadomą możesz być dopiero od pewnego momentu”. Ja już dziś wiem, że jestem BOGINIĄ ŚWIADOMĄ! Bo pomimo tego, że nie wyobrażałam sobie życia bez niego, to dzisiaj jestem uśmiechniętą, radosną kobietą, która odkryła swoją kobiecość dzięki temu problemowi.
SO GO GIRLS! Wszystko da się przeżyć! Każda z nas jest silna! <3
Powodzenia dziewczyny!
Miejsce 2
Marzka
Rano będąc zatroskaną kobietą-matką w pędzie ubieram dzieci do przedszkola, szykuję śniadanie do szkoły, całuję je przed wyjściem rzucając frasobliwe: uważajcie na siebie i nie zapomnijcie zjeść śniadania! Z niedowiązanym szalem i rozpiętą torebką biegnę do auta/tramwaju by zdążyć przed korkami…i szefem 🙂
Wpadając do firmy poprawiam makijaż, wygładzam stonowaną spódniczkę i jestem gotowa do zadań specjalnych: kobieta-waleczna. Świetnie zorganizowana i pracowita – na każde skinienie szefa, Czy jestem odpowiedzialna za towar czy kontakty z klientem – chcę wyglądać dobrze. W dzisiejszych czasach to niezwykle istotne. Miła aparycja oczekiwana jest na każdym stanowisku. W dzisiejszych czasach to nie praca szuka człowieka, więc trzeba się starać!
Wracając do domu zmieniam się w kobietę-kucharkę, gospodynię, sprzątaczkę…kurę domową (zwaną zazwyczaj żoną). Dbam o to by domownicy na czas zjedli ciepły obiad, by kwiaty na balkonie nie zwiędły, aby zmienić pościele, zrobić pranie, wyprasować firany. W domu bywam też przedszkolanką i nauczycielką, która czuwa nad tym by praca domowa była odrobiona, lub żeby maluch miał ciekawe zajęcie. Tu wygląd jest drugorzędny, ważne by było wygodnie. Po domu poruszam się w tempie formuły1 i nie ma mowy o najmniejszym potknięciu. O niedyspozycji najlepiej gdy zapomnę, to ja – pielęgniarka, lekarka i opiekunka – podam lekarstwo gdy boli brzuch, opatrzę rany i znam się na witaminach.
Gdy uda mi się spotkać z koleżanką jestem kobieta-przyjaciółką i powierniczką, najlepszą partnerką podczas shoppingu. Na to spotkanie nałożę róż na policzki, podkreślę oko ..niech koleżanka widzi, że mimo upływu lat wciąż świetnie wyglądam.
A gdy jakimś cudem trafi się kolacja we dwoje staram się wyglądać olśniewająco nie dając po sobie poznać, że jestem zmęczona i tak naprawdę marzę o chwili dla siebie w miękkich kapciach z książką w ręku. No bo nie wiadomo kiedy zdarzy się taka kolejna okazja 🙂 Wtedy zmieniam się w KOBIECĄ KOBIETĘ.
Przykładów mnożyć mogę tysiące bo mam wysoki współczynnik dostosowania się do sytuacji. Nawet jeśli każda z tych sytuacji jest zupełnie odmienna – to wciąż ta sama ja. To moja siła i energia. To także świetna informacja dla mojego męża, teoretycznie mieszka przynajmniej z 3 kobietami jednocześnie (przebijam Pięćdziesiąt twarzy Greya)! A jaka oszczędność! Płaci tylko raz za kolację 😉
Miejsce 3
Dominika Gucwa
W lipcu tamtego roku świat zawalił mi się na głowę.
Chwilowo na szczęście tylko ponieważ jestem z gatunku tych kobiet, które nigdy się nie poddają.
Mimo cyklicznych badań, które wskazywały że wszystko jest w porządku zdiagnozowano u mnie zupełnie przypadkiem raka jajnika. Raka, który według statystyk podobno nie dotyczy młodych kobiet.
No cóż ja nigdy nie byłam statystyczna.
Mam za sobą długą i ciężką operację, w wyniku której już przed czterdziestką przechodzę menopauzę. Dodatkowo przez komplikacje wyłoniono mi również stomię. Za mną też 6 cykli ciężkiej, wielogodzinnej chemii – przede mną kolejnych 12. Nie mam włosów, nie mam brwi, nie mam rzęs. Jedyny plus ze nóg też golić nie muszę !
Ale do czego zmierzam. Moja chwila załamania trwała jakieś 10 minut. Potem stwierdziłam ze płacz w niczym nie pomoże. Trzeba walczyć!
I ja walczę – o siebie, o swoją kobiecość, o swoje zdrowie! Nie ma dla mnie przeszkód nie do pokonania.
Dobre nastawienie to połowa sukcesu. Ja bardzo w to wierzę, że moje obecne dobre wyniki i duża szansa na całkowite wyzdrowienie są właśnie rezultatem mojego nastawienia które w połączeniu z leczeniem dają tak dobre efekty!
I taki mały apel na końcu do wszystkich kobiet.
Rak to nie wyrok.
To że nie masz piersi, to że nie masz macicy i jajników – wcale nie umniejsza twojej kobiecości.
Bo twoja kobiecość wypływa z duszy, z tego kim jesteś i jakim jesteś człowiekiem.
Bez włosów, cycków i macicy też jest się pełnowartościową i piękną kobietą.
Może ciut inną, może bardziej delikatną. Ale kobietą w 100 %!