W ostatnich latach w przestrzeni medialnej wiele mówi się o środowisku i trudnościach, z jakimi mierzy się planeta. Negatywny wpływ na ekologię mają m.in. przedsiębiorstwa produkujące towary na masową skalę przy ogromnym zużyciu wody i innych cennych zasobów. Konsumenci doceniają zrównoważony rozwój marek, przez co niektóre z nich to wykorzystują. Czym jest zielone mydlenie oczu?
Czym jest greenwashing?
Greenwashing to strategia określana też mianem zielonego kłamstwa. Odnosi się do firm, które przedstawiają swoje działania jako ekologiczne i przyjazne dla środowiska, a tak naprawdę te wcale takie nie są. To bardzo nieetyczny chwyt marketingowy, polegający na okłamywaniu swoich konsumentów i kreowaniu nieszczerego wizerunku brandu.
Marki stosujące takie taktyki wykorzystują fakt, że działania proekologiczne są w trendach. Sporo mówi się o tym, by zapobiegać emisji dwutlenku węgla do atmosfery, korzystać z materiałów z recyklingu czy nie testować produktów na zwierzętach. Przedsiębiorstwa niekiedy promują swój asortyment jako wytwarzany w bezpiecznych, etycznych i eko warunkach, a w rzeczywistości pozostawiają ogromny ślad węglowy i źle traktują pracowników.
Greenwashing – przykłady zielonego kłamstwa
Prawdopodobnie najgłośniejszej akcji związanej z greenwashingiem w historii dopuścił się niemiecki producent samochodów Volkswagen. Znana afera wyszła na światło dzienne w 2015 roku, kiedy to okazało się, że w pojazdach marki było instalowane oprogramowanie kłamiące w kwestii ilości emitowanych spalin. Setki tysięcy aut produkowały nawet do 40 razy więcej tlenku azotu, niż sugerowały wskaźniki.
Kolejna znana marka, która sprawia wrażenie mającej na względzie kwestie środowiskowe, to H&M. Firma ma linię produktów z zielonymi metkami, na których widnieje napis sugerujący świadomą i zrównoważoną produkcję. W rzeczywistości ubrania tego przedsiębiorstwa to jeden z najdobitniejszych przykładów niezwykle szkodliwego dla planety zjawiska fast fashion i nadmiernego wytwarzania.
Ciekawym przykładem „wykazała” się także sieć kawiarni Starbucks, która kilka lat temu wypuściła kubki bez słomki, ale co prawda z przykrywką. Miało to na celu ograniczanie zużycia plastiku na produkcję rurek, lecz okazało się, że wieczko zawiera go jeszcze więcej. Przedsiębiorstwo broniło się tym, że polipropylen można poddać recyklingowi, jednak rzeczywistość pokazuje, że niespełna 10% materiału trafia do ponownego przetworzenia.
We wszystkich tych i wielu innych przypadkach narracja firm sugeruje, że działają na rzecz ochrony środowiska. W rzeczywistości nie podejmują działań w zgodzie z naturą, a jedynie ze swoją strategią promocyjną, która ma prowadzić do zwiększania zysków.
Jak rozpoznać greenwashing i nie dać się nabrać?
Aby nie paść ofiarą greenwashingu, powinno się poznać kilka typowych działań marek, jakie mogą wprowadzać klientów w błąd.
- Brak certyfikatów i dowodów – czasami firmy używają pustych słów, mówiąc, że ich działania są potwierdzone certyfikatami ekologiczności. Warto zatem sprawdzić, czy marki rzeczywiście dysponują takimi dowodami i czy udzielające ich organizacje naprawdę istnieją.
- Zielona komunikacja wizualna – zdarza się, że metki czy opakowania produktów zawierają oznaczenia sugerujące zrównoważoną produkcję. Mogą to być np. zielone liście i napisy „eco”. Należy wtedy sprawdzić, czy aby na pewno towary danej marki powstają w etycznym środowisku i skąd czerpie się surowce do ich wykonania.
- Zbyt ogólne informacje – przedsiębiorstwo nie podaje konkretnych danych i opisów podejmowanych działań, a jedynie chwali się ogólnym zrównoważonym rozwojem czy wykorzystywaniem składników bio.
- Zakłamywanie składów – to bardzo często stosowana praktyka wśród marek odzieżowych. Na wielu stronach spotyka się „swetry z kaszmirem”, „płaszcze z wełną” itd., a później okazuje się, że dodatek takiej tkaniny wynosi zaledwie kilka procent, natomiast niemal w całości ubranie powstaje np. z poliestru, którego produkcja jest niezwykle obciążająca dla środowiska. Czasami można się spotkać także z oznaczeniami „designed in Poland”, po czym okazuje się, że to mylące stwierdzenie odnosi się jedynie do projektu, a cała produkcja odbyła się np. w Chinach przy słabych warunkach pracowników.
Firmy zakłamujące swój wpływ na środowisko zasługują na piętnowanie. O takich praktykach powinno się głośno mówić i starać się unikać kupowania produktów z nieetycznych, nastawionych jedynie na zysk źródeł. Na rynku działa mnóstwo marek, które naprawdę przyczyniają się do minimalizowania śladu węglowego i ochrony cennych zasobów planety. To bardzo często lokalne brandy, ale nie tylko. Spróbuj je znaleźć wokół siebie!