Trudno o bardziej pojemną rzecz niż damska torebka – niejedna z nas nosi w niej na co dzień niemal połowę dobytku. W końcu trzeba być przygotowanym na wszystko, prawda? Otóż nie, nie ma takiej potrzeby. O ile nie wyruszamy w głuszę, a tylko do pracy czy na spotkanie z przyjaciółmi na mieście, to nie potrzebujemy obciążać kręgosłupa sporo ważącą torbą.
Jak nauczyć się trudnej sztuki eliminacji ilości przenoszonych przedmiotów? I co naprawdę powinno się znaleźć w damskiej torebce?
Na początek warto zrobić mały test – wysypać całą zawartość swojej torebki i przekonać się, co przez dłuższy czas w niej nosiłyśmy. Nie obyło się bez zaskoczeń? Z ręką na sercu – czy absolutnie wszystko przydaje się każdego dnia? Noszenie ciężkiej torby na jednym ramieniu powoduje nierównomierny rozrost mięśni po stronie która najczęściej dźwiga, a także prowadzi do bólów w górnej partii pleców. A jeśli dodamy sobie do tego wagę wypchanej torebki – według badań torebki Polek ważą od 2 do 5 kg – to naprawdę warto coś zmienić. Tym bardziej, że te z nas, które mają siedzącą pracę i tak nie oszczędzają pleców. Które przedmioty lepiej wyciągnąć z torebki?
Przezorna aż do przesady, zapominalska bałaganiara czy hipochondryczka?
Największym błędem właścicielki pojemnej torebki jest zbyt rzadkie przeglądanie jej zawartości i nie usuwanie z niej rzeczy, które mogą się przydać naprawdę w wyjątkowych sytuacjach. Gdy wybieramy się na szybką kawę z przyjaciółką, naprawdę nie potrzebujemy awaryjnego śrubokrętu (chyba że przyjechałyśmy rowerem, a wiadomo, zawsze może coś się wydarzyć po drodze, ale tylko wtedy). Kiedy mieszkamy w dużym mieście i jedziemy rano do pracy, to wiedząc, że w biurze mamy = apteczkę, a niemal na każdym rogu stoi apteka, nie potrzebujemy zabierać ze sobą całego arsenalu leków – od kropli na zapalenie ucha po żel na wypadek ugryzienia przez owady (w środku zimy bez wątpienia stanowi „niezbędnik”, prawda?) i kilka rodzajów bandaży. O rzeczach zupełnie zbędnych, które zaśmiecają torebkę, takich jak tona zgniecionych paragonów ze sklepów, puste papierki po cukierkach, niepotrzebne breloczki, maskotki albo ususzone kwiatki, o których już dawno zapomniałyśmy, szkoda nawet wspominać. Niektóre z tych przedmiotów mogą mieć dla nas wartość sentymentalną, ale to nie oznacza, że trzeba je zawsze mieć pod ręką.
Codzienny must have, czyli co naprawdę warto mieć w torebce
Nasze prywatne preferencje co do zawartości torebki mogą być różne, ale zasadniczo większość niezbędnych przedmiotów to: klucze, telefon, portfel, chusteczki, błyszczyk lub pomadkę do ust, tabletki przeciwbólowe lub inne, które najczęściej nam się przydają np. tabletki do ssania w razie bólu gardła czy na niestrawność (ale nie wszystkie naraz!), wkładki higieniczne, długopis i – jeśli dużo korzystamy z telefonu i internetu, a najczęściej tak jest, mały powerbank np. Fresh n Rebel 6000 mAh, który podratuje baterię i ocali nas przed stresem rozładowania smartfona w nieodpowiednim momencie. Naprawdę nie musimy nosić zawsze zapasowych rajstop (zwłaszcza jeśli najczęściej chodzimy w spodniach, a rajstopy trzymamy na wypadek dnia, w których założymy spódnicę czy sukienkę), wody utlenionej (gdy mamy ją w pracowniczej apteczce, a w drodze do pracy mijamy kilka aptek) czy całej kosmetyczki z gamą produktów niezbędnych do wykonania wieczorowego makijażu (gdy po 16.00 opuszczamy biuro i jedziemy prosto do domu). Dobrym testem jest zawsze podróż samolotem – ze względu na zasady bezpieczeństwa i wagę podręcznej torebki przed wylotem jakoś udaje się nam usunąć z niej masę rzeczy i spokojnie dolecieć na miejsce. A więc da się!